
Sesja ciążowa w plenerze w górach
Sesja ciążowa w plenerze w górach
Sesja ciążowa w górach? Kto by na to wpadł? Ktoś kto kocha góry ponad wszystko. Trzeba przecież wejść, wdrapać się, poczuć swędzące w butach skarpety, ciężar plecaka na plecach, pot, przyklejającą się do ciała koszulkę. Ale przecież potem jest satysfakcja. I widoki. Coś bezcennego. Radość z wysiłku, trudu, który rekompensuje po prostu widok.
Ta sesja pokazuje, że w ciąży nie trzeba rezygnować z marzeń, ze stylu życia, który jest zgodny z nami. Oczywiście wszystko w ramach rozsądku i w momencie, kiedy przyszła mama nie ma żadnych przeciwskazań. Coś czego najbardziej nie lubię, to ukrywanie informacji o zaleceniu leżenia lub jeszcze gorzej… restrykcyjnym L4.
Sesja brzuszkowa to nie bieganie półmaratonu, ale jednak mimo wszystko dzieje się sporo w krótkim odcinku czasu. Przysiada się, staje, leży, podnosi, idzie… zdarzyć może się wszystko, więc pozwól sobie na sesję marzeń wtedy, kiedy Twoje zdrowie daje Ci zielone światło. W innym przypadku nie szalej, przyjmij z pokorą sygnały z ciała i dokumentuj ciążę, ile tylko się da, bo czas oczekiwania to cudowny czas również w obserwacji kobiecości.
Poniższa sesja ciążowa została wykonana o wschodzie i zachodzie w okolicy Schroniska Samotnia oraz Strzechy Akademickiej.
























































