Sesja rodzinna lifestyle w czasie warsztatów
Są takie rodziny i spotkania do których częściej wracam myślami. Odtwarzam sobie w głowie ich zachowanie, relację z dziećmi, ze sobą. Widzę zmiany. Co było, a co jest teraz. Jak czas wpłynął na rozwój, samopoznanie, ukierunkowanie na inne cele. Ta różnorodność zleceń w mojej pracy nauczyła mnie pokory, cierpliwości, ale i spokoju. Oczywiście, nadal gadam jak najęta, ale umiem już panować nad wypuszczaniem pewnych zdań w świat. Wchodząc do czyjegoś domu na sesję domową staram się poznać mieszkańców. Zrozumieć, jak podchodzą do bliskości, w jaki sposób wyrażają miłość, radość, ale i smutek, czy gniew. Bo życie składa się przecież z szeregu różnych emocji i choćbyśmy chcieli widzieć tylko te piękne… Pisząc to nawet zastanawiam się, czy powinnam je tak odróżniać, bo przecież wszystkie są ważne, ale to fakt, że łatwiej nam akceptować siebie podczas śmiechu, niż płaczu, czy wybuchu krzyku. Jednak nie zawsze jest tylko przyjemnie, bywa trudno, ponuro, źle, to wtedy też mamy siebie i możemy się wspierać, przytulać, koić w emocjach, z którymi sobie nie radzimy.
Przed Tobą sesja Pauli, Matiego i dwóch małych wywijasów. Od pierwszego spotkania zmienił się ich dom, spokój w ciele, relacje i tak ogromnie się cieszę, że mogłam uwiecznić ich właśnie w tym momencie. Cudownie jest fotografować świadomych siebie ludzi.





















































