Jak wygląda poród w domu? Reportaż z narodzin

Jak wygląda poród w domu? Reportaż z narodzin

Na czym polega fenomen porodu domowego? Możesz go przeżyć tak, jak tylko chcesz. Na swoich zasadach. Z osobami, które są Ci najbliższe i wspierające. W otoczeniu, w jakim funkcjonujesz na co dzień i które jest Twoją ostoją. Chcesz muzykę? Włączasz. Światło świec? Proszę bardzo. Aromaterapia? Twój ulubiony olejek już w dyfuzorze. I owszem… porody szpitalne również coraz częściej są przeżyte w cudownych warunkach, obok niesamowitych położnych, ale dom to dom. Są osoby, które nie wyobrażają sobie porodu w domu, a drugie nie chcą rodzić w szpitalnych murach. Każdy decyduje o zdrowiu, życiu, bezpieczeństwie swoim, swojego dziecka. Tu nie ma lepszych, czy gorszych. Są decyzje, możliwości, za i przeciw. Kompromisy, marzenia, plany i… rzeczywistość. Ciało, które nie zawsze działa tak jak byśmy chciały. Przebieg ciąży, który u każdej kobiety wygląda totalnie różnie.

Poród porodowi nigdy nie jest równy. Porównywanie porodu pierwszego, drugiego do trzeciego bywa niemiarodajny, bo dziecko w brzuchu potrafi totalnie wywrócić nasze wcześniejsze doświadczenia do góry nogami. Jako fotograf porodowy i czekający NA TEN DZIEŃ, funkcjonuję w podobnym napięciu co wyczekująca mama. Non stop włączona głośność w telefonie, torba z aparatami przy sobie, dodatkowy strój na zmianę, drobne przekąski, woda. Czekam, czekam i gdy jest… jadę.

A podczas porodu nigdy nie wiem, co mnie dokładnie czeka. Jakie będzie światło, ile będzie osób, jeśli są dzieci to jak zareagują, ile to potrwa, jak będą przebiegały kolejne fazy i jaka będzie wytrzymałość na ból. To jedna wielka niewiadoma i choć w domu możecie mi nieco unaocznić warunki, wysyłając zdjęcia przed, to kiedy rozpocznie się regularna czynność skurczowa, tego nie wie nikt. Mimo ogromu stresu czuję się w porodach totalnie. Z boku widzę to zupełnie inaczej niż będąc w pozycji rodzącej kobiety. Przeżywam to bardzo mocno, ale wracając z reportażu, dzień po, gdy stres oczekiwania schodzi. Adrenalina. I przyznam się – prawie po każdym reportażu mam lekki katar lub ból gardła, bo chodzenie kilka tygodni w napięciu stawia mój organizm w tryb wysokiego stresu, no a ile można się stresować? Jak to puszcza… momentalnie system prosi o sformatowanie 😉

Przed Tobą narodziny Dobrosi. Cudownej, małej kobiety na którą czekałyśmy z Adą, Karoliną, a w dniu porodu z całą rodziną, mężem, dziećmi. Nie da się oglądać tych zdjęć nie słuchając konkretnej piosenki, którą mam w uszach, gdy tylko myślę o Adzie. Tym dniu.

Piosenka Gai.

Zapraszam do obejrzenia reportażu z porodu domowego małej D.