Sesja rodzinna w domu – Poznań
Ile dzieci na sesji to dużo? Czasem, gdy ktoś pisze, że z ich trójką to wyzwanie, lekko się uśmiecham i wiem, że MOŻNA WIĘCEJ. Do Basi jechałam z konkretnym planem – brak planu. Kocham po prostu obserwować życie. Tempo, które naturalnie się rozpędza lub zwalnia pod wpływem emocji domowników.
Idealny portret rodziny nie istnieje. Ani rodziny nie są bez rys, ani zdjęcia. Im większa ekipa, tym większa logistyka, by zgrać aby nikt nie kichnął, nie grzebał w nosie, nie ziewał, nie gadał, nie śpiewał, nie zaczepiał osoby obok. Można tak wyliczać dalej, ale… ja do ideału mam daleko i kocham te kadry prawdziwe. Gdy te opisane przed chwilą po prostu się dzieją, bo to jest życie. I rozumiem, że jak już iść do fotografa to chciałoby się mieć piękne foteczki do chwalenia. Patrząc jednak długofalowo, czy poza pięknym kadrem do ramki, czy nie chciałabyś aby w pudełku z odbitkami znalazły się sfotografowane momenty, które składają się na nasze życie?
Zarówno dorośli, jak i dzieci nie zawsze mają humor. Możemy nie chcieć się przytulać, rozmawiać, uśmiechać, całować lub właśnie epatować taką energią, że wszędzie nas pełno. Na te emocje i stany w historii całej sesji jest miejsce. Mogę rozmawiać i jednocześnie fotografować gonitwę maluchów, potknięcia, jedzenie piasku, spływającą kroplę kakao po brodzie. Uściski, szturchanie, wybuch radości, ale o gniewu. Przecież codziennie dzieje się tyle skrajnych sytuacji, bo jesteśmy tylko i aż ludźmi. Jedni temu zaprzeczają i chcą wyprzeć, tworząc własne rzeczywistości, a inni, tak jak ja, w tym szaleństwie i życiu na krawędzi starają się dostrzec bliskość, czułość, piękno. Prawdę.
Kończąc… na różnych etapach możemy akceptować jeden lub drugi obraz. Chcieć podkolorować szarość lub właśnie zatrzymać zaakceptowaną obecną rzeczywistość TU I TERAZ. Nie musisz nikomu się tłumaczyć dlaczego akurat jedno lub drugie akurat Ci pasuje. To Twoja decyzja. To Twoje wspomnienia.